Rozdział dedykuję dla Alusiak 1D.
Piosenka: Sulene Fleming - Feels like Heaven
Po zjedzeniu pysznego śniadanka, przygotowanego przez mojego chłopaka, poszłam się szykować. Mojego chłopaka- jak ten zwrot dziwnie brzmi. Ja, dziewczyna, która przez dwa lata nie miała nawet własnego domu, mam chłopaka, wspaniałego chłopaka, dom i dziecko. Sama nie wiem od kiedy to miejsce zaczęłam nazywać swoim domem i moje maleństwo, które teraz grzecznie rozwijało się pod moim sercem, no i Louis. Całe moje szczęście. Z szafy wyjęłam, jasne jeansy, niebieską koszulkę i biały zapinany sweter.Do tego brązowe botki na obcasie <klik>.Wzięłam prysznic i ubrałam się w ciuchy.
- Ronni jesteś już gotowa.- usłyszałam najpierw pukanie, a później głos Louisa.
- Chwila.- powiedziałam.
Rozczesałam jeszcze włosy i gotowa wyszłam z łazienki.Louis siedział na łóżku i przyglądał się zdjęciu USG, uśmiech gościł na jego ustach. Podniósł na mnie swoje niebieskie oczy i jeszcze bardziej się uśmiechną.
- Ślicznie wyglądasz.- powiedział, wstał i złapał mnie za rękę.- Chodź wszystko zaplanowałem.
Tak jak powiedział zaplanował każdy szczegół. Najpierw pojechaliśmy na London Eye, widok z kapsuły był nieziemski. Później zjechaliśmy na obiad. Louis się tylko śmiał z mojego apetytu.
- No co?- zapytałam.
- Nic.- odpowiedział i tyle było całej naszej dyskusji.
Następnym przystankiem był sklep z rzeczami plastycznymi. Ten wariat kazał mi wybierać. Na nic zdały się moje protesty, po godzinie wyszliśmy ze sklepu z reklamówkami pełnymi pasteli, ołówków, szkicowników, farb, akwareli, pędzli i płócien. Louis niósł jeszcze sztalugę.
- Wariat.- powiedziałam do niego.
- Twój wariat.- powiedział i musną moje wargi.
- Tak mój.- powiedziałam jeszcze szerzej się uśmiechając.
Oparłam się o samochód, a Lou pakował wszystkie zakupy do bagażnika.
Zostało nam tylko jeszcze kino. Poszliśmy na jakąś komedię. Do domu wróciliśmy w wyśmienitych humorach. Zabrałam się za szykowanie kolacji. Louis uprał się, że mi pomoże. Jego pomoc wiązała się z obejmowaniem mnie w tali i całowaniem po szyji. Odwróciłam się, bo chciała wziąć coś z lodówki, ale zamiast pójść do lodówki nosem trafiłam w tors Louisa. Podniosłam oczy do góry i natrafiłam na jego niebieskie spojrzenie. Pochylił się i delikatnie musną moje wargi. Pocałunek robił się coraz głębszy.
- Sorki że wam przepraszam.- usłyszałam czyjś głos. Odsunęliśmy się od siebie.- Paul kazał ci przekazać zaproszenie na galę.
W salonie stał nieco zakłopotany blondynek. Uroczy był z tym rumieńcem na twarzy.
-Cześć Niall.- przywitał się Louis.
- Masz zaproszenie i ja już wam nie przeszkadzam.-blondynek chciał już wychodzić.
- Może zostaniesz na kolacji.- zaproponowałam.
- Z chęcią.- uśmiechną się.
- To trzeba zrobić więcej kanapek.- powiedział ze śmiechem Louis, a ja zdziwiona spojrzałam na wielka górę kanapek.- Ronni Niall ma większy apetyt niż ty. Właśni Ronni to jest Niall, mój przyjaciel z zespołu, Niall poznaj Ronni moją dziewczynę.
- Cześć.- powiedział z pełną buzią.
Dosiadłam się do niego, a Lou dorobił jeszcze jeden talerz kanapek. Niall naprawdę miał większy apetyt niż ja, a ja jadłam za dwoje. Po zjedzeniu kolacji Niall poszedł do domu, a my z Louisem leżeliśmy na kanapie przed telewizorem. Trafiłam na MTV.
- Teraz zapraszamy na Live While We're Young- One Direction.
To był najśmieszniejszy teledysk świata, nie mogłam się po prostu przestać śmiać, a jak jeszcze Lou zaczął się wygłupiać. Po prostu zwijałam się ze śmiechu na tej kanapie. W końcu udało mi się jakoś uspokoić. Louis usiadł na przeciwko mnie i zrobił poważną minę. Myślałam, że nie wyrobię.
- Ronni poszłabyś ze mną na galę.
- Ja? Louis chyba lepiej nie.
- No chodź, poznasz resztę. Proszę cię Ronni.- spojrzałam w jego niebieskie ślepia.
- Ale ja nie mam w co się ubrać.
- To się da załatwić.- powiedział, po chwili już gdzieś dzwonił.
- Dan mam do ciebie pytanie idziesz z Liamem na galę?... To fajnie, a wybrałabyś się z Ronni na zakupy... Moja dziewczyna... Polubicie się... To bądź u mnie jutro koło dziesiątej... Boska jesteś pozdrów Liama i jeszcze nikomu nic nie mów... Tak niespodzianka... To do jutra Dan... Jest Fajniejsza niż Eleanor....
Takim sposobem zostałam wrobiona w zakupy z jakąś Daniell. Poszłam do siebie spać.
- Gniewasz się na mnie?- zapytał Lou.
- Tak.- odpowiedziałam.- Nawet nie wiem kim jest ta Daniell.
- Dziewczyną Liama. Bardzo fajna.- przysiadł na łóżku.- Przepraszam.- widać było mu przykro.
- Wybaczam.- powiedziałam. Louis z radości mnie przytulił. Chciał już wstawać.- Zostań.
Louis położył się obok mnie. Wtuliłam się w niego i zasnęłam. Rano nieco zaspaliśmy. Brałam szybki prysznic, kiedy Lou zawołał mnie z dołu. Myślałam, że coś się stało, więc tylko owinięta w biały ręcznik zbiegłam na dół.
- Lou co się stało?- zapytałam wchodząc do kuchni.
- Chciałem ci przedstawić Daniell.- dopiero teraz spostrzegłam brunetkę siedzącą na krześle.
- Cześć.- przywitałam się.
- Cześć, jestem Daniell.
- Ronni.- powiedziałam.- Lou ja cię zabiję. Idę się ubrać.
Wróciłam na górę, ubrałam się w jeansy, koszulę w kratę, jasny zapinany seter i botki na koturnie <klik>. Rude włosy zebrałam w kok i zeszłam na dół. Louis już poszedł na próbę.
- Zjem śniadanie i możemy iść.- powiedziałam wyciągając z lodówki produkty na kanapki.
- Pasiasty zrobił ci śniadanie.- zauważyła.
- Pasiasty? - zdziwiłam się siadając do stołu.
- Widziałaś w czym on chodzi?
- W koszulkach w paski.- odpowiedziałam jej.
- No właśnie.
Zjadłam śniadanie i razem z brunetką poszłyśmy na zakupy. Głupio mi było wydawać pieniądze Louisa, ale postanowiłam, że odwiedzę prawnika rodziców. Daniell to bardzo miła dziewczyna. Po kilki godzinach chodzenia po sklepach w końcu zmęczone wróciłyśmy do domu.
- Chcesz coś?- zapytałam.
- Kawy.- odpowiedziała.
Dziewczynie zrobiłam kawę, a sobie herbatę. Usiadłam obok niej na kanapie. Dziewczyna bacznie się jej przyglądała.
- Który miesiąc?- tym pytaniem zbiła mnie z tropu.- Lou się nieco wygadał.
- Trzeci.- odpowiedziałam.
- Gratuluję.- powiedziała przytulając.- On wie, że to nie jego dziecko?
- Wie.- odpowiedziałam i takim sposobem opowiedziałam jej całą moją historię.
- Łatwo nie miałaś, ale Lou to dobry chłopak i bardzo zależy mu na tobie. Jeszcze nie widziałam, żeby na kogoś tak patrzył jak patrzy na ciebie.
Naszą rozmowę przewał Louis, który wrócił z próby. Nico się zdziwił na widok brunetki.
- Dan, a ty nie masz jakiejś randki z Liamem?
- O cholera zapomniałam. Lou odwieziesz mnie, bo w życiu się nie wyrobię.
- Skorzystaj z naszej łazienki.- powiedziałam.
- Właśnie, sukienkę mam. Idę.- powiedziała i pobiegła na górę.- Dużo się tu pozmieniało.
- Jak miną dzień z Daniell?- zapytała mnie Louis.
- Wspaniale.- odpowiedziałam i musnęłam jego usta.
- Zamówiłem pizze na obiad.- dodał.- Niall wpadnie.
- No własnie musisz mi o nich coś powiedzieć.
- Liam, chodzi z Daniell i jest z nas najnormalniejszy. Nialla znasz, blondynek, wiecznie głody i wspaniale gra na gitarze. Harry, mój najlepszy przyjaciel, spoko gość. Jest z naszej piątki najmłodszy, ale za to jaki z niego podrywacz. No i został nasz bad boy, czyli Zayna. Jego jedyna wada to, że dużo śpi, pali i siedzi w łazience dłużej niż nie jedna dziewczyna.
- Zgadzam się.- powiedziała Dan, która zeszła na dół. Na sobie miała piękną białą sukienkę, beżowe szpilki i beżową marynarkę. <klik>.
- Dobra, taksówka już czeka. Grzeczni macie być.- powiedział Lou, a mu z Daniell zaczęłyśmy się śmiać.
- Tak jest tato.- zgodziła się dziewczyna i wyszła.
Dzień gali.
Stoję na środku pokoju, w samej bieliźnie i próbuję się jakoś ogarnąć. Dobrze, że do gali jeszcze kilka godzin. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Słyszałam, że przyda ci się pomoc.- do pokoju weszła Daniell.
- Od kogo?- zapytałam.
- Od takiego jednego pasiastego.- odpowiedziała ze śmiechem.- Ładna bielizna.- no cóż na sobie miałam tylko koronkową, granatową bieliznę. Na moją twarz wpłyną lekki rumieniec. Założyłam na siebie koszulkę Louisa.
- No cóż ostatnio szykowałam się na jakąś galę dwa lata temu.
- Najpierw cię uczeszemy.- zabrała się do torturowania moich rudych włosów. Efekt końcowy był boski. <klik>. Później Dan kazała mi się ubrać. Założyłam na siebie swoją niebieską sukienkę do tego marynarka i szpilki <klik>. Dan też już była gotowa, ubrana w piękną fioletową sukienkę, szpilki i czarną marynarkę <klik>. Gotowe zeszłyśmy na dół, a tam oprócz Louisa była jeszcze trójka chłopaków. Dan z uśmiechem podeszła, jak mniemam do Liama.
- Chłopaki to jest Ronni. Jesteśmy razem.- wszyscy zaczęli na gratulować i się przedstawiać. Tak wszyscy się przytulaliśmy kiedy z kuchni wyszedł Niall.
- Jaka to okazja?- zapytał przytulając nas.
- Lou znalazł sobie dziewczynę.
- Wiem, i do tego bosko gotuje.- Niall w ciągu tego tygodnia zdążył już zjeść kilka razy z nami obiad. Był to wspaniały chłopak i do tego akceptował moją przeszłość.
_______________________________________________
I oto następny. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Komentarze mile widziane i do następnego.
Piosenka: Sulene Fleming - Feels like Heaven
' Nie możesz zmienić przeszłości, ale przeszłość zawsze powraca, żeby zmienić Ciebie. Zarówno twoją teraźniejszość jak i przyszłość'Ronni
Po zjedzeniu pysznego śniadanka, przygotowanego przez mojego chłopaka, poszłam się szykować. Mojego chłopaka- jak ten zwrot dziwnie brzmi. Ja, dziewczyna, która przez dwa lata nie miała nawet własnego domu, mam chłopaka, wspaniałego chłopaka, dom i dziecko. Sama nie wiem od kiedy to miejsce zaczęłam nazywać swoim domem i moje maleństwo, które teraz grzecznie rozwijało się pod moim sercem, no i Louis. Całe moje szczęście. Z szafy wyjęłam, jasne jeansy, niebieską koszulkę i biały zapinany sweter.Do tego brązowe botki na obcasie <klik>.Wzięłam prysznic i ubrałam się w ciuchy.
- Ronni jesteś już gotowa.- usłyszałam najpierw pukanie, a później głos Louisa.
- Chwila.- powiedziałam.
Rozczesałam jeszcze włosy i gotowa wyszłam z łazienki.Louis siedział na łóżku i przyglądał się zdjęciu USG, uśmiech gościł na jego ustach. Podniósł na mnie swoje niebieskie oczy i jeszcze bardziej się uśmiechną.
- Ślicznie wyglądasz.- powiedział, wstał i złapał mnie za rękę.- Chodź wszystko zaplanowałem.
Tak jak powiedział zaplanował każdy szczegół. Najpierw pojechaliśmy na London Eye, widok z kapsuły był nieziemski. Później zjechaliśmy na obiad. Louis się tylko śmiał z mojego apetytu.
- No co?- zapytałam.
- Nic.- odpowiedział i tyle było całej naszej dyskusji.
Następnym przystankiem był sklep z rzeczami plastycznymi. Ten wariat kazał mi wybierać. Na nic zdały się moje protesty, po godzinie wyszliśmy ze sklepu z reklamówkami pełnymi pasteli, ołówków, szkicowników, farb, akwareli, pędzli i płócien. Louis niósł jeszcze sztalugę.
- Wariat.- powiedziałam do niego.
- Twój wariat.- powiedział i musną moje wargi.
- Tak mój.- powiedziałam jeszcze szerzej się uśmiechając.
Oparłam się o samochód, a Lou pakował wszystkie zakupy do bagażnika.
Zostało nam tylko jeszcze kino. Poszliśmy na jakąś komedię. Do domu wróciliśmy w wyśmienitych humorach. Zabrałam się za szykowanie kolacji. Louis uprał się, że mi pomoże. Jego pomoc wiązała się z obejmowaniem mnie w tali i całowaniem po szyji. Odwróciłam się, bo chciała wziąć coś z lodówki, ale zamiast pójść do lodówki nosem trafiłam w tors Louisa. Podniosłam oczy do góry i natrafiłam na jego niebieskie spojrzenie. Pochylił się i delikatnie musną moje wargi. Pocałunek robił się coraz głębszy.
- Sorki że wam przepraszam.- usłyszałam czyjś głos. Odsunęliśmy się od siebie.- Paul kazał ci przekazać zaproszenie na galę.
W salonie stał nieco zakłopotany blondynek. Uroczy był z tym rumieńcem na twarzy.
-Cześć Niall.- przywitał się Louis.
- Masz zaproszenie i ja już wam nie przeszkadzam.-blondynek chciał już wychodzić.
- Może zostaniesz na kolacji.- zaproponowałam.
- Z chęcią.- uśmiechną się.
- To trzeba zrobić więcej kanapek.- powiedział ze śmiechem Louis, a ja zdziwiona spojrzałam na wielka górę kanapek.- Ronni Niall ma większy apetyt niż ty. Właśni Ronni to jest Niall, mój przyjaciel z zespołu, Niall poznaj Ronni moją dziewczynę.
- Cześć.- powiedział z pełną buzią.
Dosiadłam się do niego, a Lou dorobił jeszcze jeden talerz kanapek. Niall naprawdę miał większy apetyt niż ja, a ja jadłam za dwoje. Po zjedzeniu kolacji Niall poszedł do domu, a my z Louisem leżeliśmy na kanapie przed telewizorem. Trafiłam na MTV.
- Teraz zapraszamy na Live While We're Young- One Direction.
To był najśmieszniejszy teledysk świata, nie mogłam się po prostu przestać śmiać, a jak jeszcze Lou zaczął się wygłupiać. Po prostu zwijałam się ze śmiechu na tej kanapie. W końcu udało mi się jakoś uspokoić. Louis usiadł na przeciwko mnie i zrobił poważną minę. Myślałam, że nie wyrobię.
- Ronni poszłabyś ze mną na galę.
- Ja? Louis chyba lepiej nie.
- No chodź, poznasz resztę. Proszę cię Ronni.- spojrzałam w jego niebieskie ślepia.
- Ale ja nie mam w co się ubrać.
- To się da załatwić.- powiedział, po chwili już gdzieś dzwonił.
- Dan mam do ciebie pytanie idziesz z Liamem na galę?... To fajnie, a wybrałabyś się z Ronni na zakupy... Moja dziewczyna... Polubicie się... To bądź u mnie jutro koło dziesiątej... Boska jesteś pozdrów Liama i jeszcze nikomu nic nie mów... Tak niespodzianka... To do jutra Dan... Jest Fajniejsza niż Eleanor....
Takim sposobem zostałam wrobiona w zakupy z jakąś Daniell. Poszłam do siebie spać.
- Gniewasz się na mnie?- zapytał Lou.
- Tak.- odpowiedziałam.- Nawet nie wiem kim jest ta Daniell.
- Dziewczyną Liama. Bardzo fajna.- przysiadł na łóżku.- Przepraszam.- widać było mu przykro.
- Wybaczam.- powiedziałam. Louis z radości mnie przytulił. Chciał już wstawać.- Zostań.
Louis położył się obok mnie. Wtuliłam się w niego i zasnęłam. Rano nieco zaspaliśmy. Brałam szybki prysznic, kiedy Lou zawołał mnie z dołu. Myślałam, że coś się stało, więc tylko owinięta w biały ręcznik zbiegłam na dół.
- Lou co się stało?- zapytałam wchodząc do kuchni.
- Chciałem ci przedstawić Daniell.- dopiero teraz spostrzegłam brunetkę siedzącą na krześle.
- Cześć.- przywitałam się.
- Cześć, jestem Daniell.
- Ronni.- powiedziałam.- Lou ja cię zabiję. Idę się ubrać.
Wróciłam na górę, ubrałam się w jeansy, koszulę w kratę, jasny zapinany seter i botki na koturnie <klik>. Rude włosy zebrałam w kok i zeszłam na dół. Louis już poszedł na próbę.
- Zjem śniadanie i możemy iść.- powiedziałam wyciągając z lodówki produkty na kanapki.
- Pasiasty zrobił ci śniadanie.- zauważyła.
- Pasiasty? - zdziwiłam się siadając do stołu.
- Widziałaś w czym on chodzi?
- W koszulkach w paski.- odpowiedziałam jej.
- No właśnie.
Zjadłam śniadanie i razem z brunetką poszłyśmy na zakupy. Głupio mi było wydawać pieniądze Louisa, ale postanowiłam, że odwiedzę prawnika rodziców. Daniell to bardzo miła dziewczyna. Po kilki godzinach chodzenia po sklepach w końcu zmęczone wróciłyśmy do domu.
- Chcesz coś?- zapytałam.
- Kawy.- odpowiedziała.
Dziewczynie zrobiłam kawę, a sobie herbatę. Usiadłam obok niej na kanapie. Dziewczyna bacznie się jej przyglądała.
- Który miesiąc?- tym pytaniem zbiła mnie z tropu.- Lou się nieco wygadał.
- Trzeci.- odpowiedziałam.
- Gratuluję.- powiedziała przytulając.- On wie, że to nie jego dziecko?
- Wie.- odpowiedziałam i takim sposobem opowiedziałam jej całą moją historię.
- Łatwo nie miałaś, ale Lou to dobry chłopak i bardzo zależy mu na tobie. Jeszcze nie widziałam, żeby na kogoś tak patrzył jak patrzy na ciebie.
Naszą rozmowę przewał Louis, który wrócił z próby. Nico się zdziwił na widok brunetki.
- Dan, a ty nie masz jakiejś randki z Liamem?
- O cholera zapomniałam. Lou odwieziesz mnie, bo w życiu się nie wyrobię.
- Skorzystaj z naszej łazienki.- powiedziałam.
- Właśnie, sukienkę mam. Idę.- powiedziała i pobiegła na górę.- Dużo się tu pozmieniało.
- Jak miną dzień z Daniell?- zapytała mnie Louis.
- Wspaniale.- odpowiedziałam i musnęłam jego usta.
- Zamówiłem pizze na obiad.- dodał.- Niall wpadnie.
- No własnie musisz mi o nich coś powiedzieć.
- Liam, chodzi z Daniell i jest z nas najnormalniejszy. Nialla znasz, blondynek, wiecznie głody i wspaniale gra na gitarze. Harry, mój najlepszy przyjaciel, spoko gość. Jest z naszej piątki najmłodszy, ale za to jaki z niego podrywacz. No i został nasz bad boy, czyli Zayna. Jego jedyna wada to, że dużo śpi, pali i siedzi w łazience dłużej niż nie jedna dziewczyna.
- Zgadzam się.- powiedziała Dan, która zeszła na dół. Na sobie miała piękną białą sukienkę, beżowe szpilki i beżową marynarkę. <klik>.
- Dobra, taksówka już czeka. Grzeczni macie być.- powiedział Lou, a mu z Daniell zaczęłyśmy się śmiać.
- Tak jest tato.- zgodziła się dziewczyna i wyszła.
Dzień gali.
Stoję na środku pokoju, w samej bieliźnie i próbuję się jakoś ogarnąć. Dobrze, że do gali jeszcze kilka godzin. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Słyszałam, że przyda ci się pomoc.- do pokoju weszła Daniell.
- Od kogo?- zapytałam.
- Od takiego jednego pasiastego.- odpowiedziała ze śmiechem.- Ładna bielizna.- no cóż na sobie miałam tylko koronkową, granatową bieliznę. Na moją twarz wpłyną lekki rumieniec. Założyłam na siebie koszulkę Louisa.
- No cóż ostatnio szykowałam się na jakąś galę dwa lata temu.
- Najpierw cię uczeszemy.- zabrała się do torturowania moich rudych włosów. Efekt końcowy był boski. <klik>. Później Dan kazała mi się ubrać. Założyłam na siebie swoją niebieską sukienkę do tego marynarka i szpilki <klik>. Dan też już była gotowa, ubrana w piękną fioletową sukienkę, szpilki i czarną marynarkę <klik>. Gotowe zeszłyśmy na dół, a tam oprócz Louisa była jeszcze trójka chłopaków. Dan z uśmiechem podeszła, jak mniemam do Liama.
- Chłopaki to jest Ronni. Jesteśmy razem.- wszyscy zaczęli na gratulować i się przedstawiać. Tak wszyscy się przytulaliśmy kiedy z kuchni wyszedł Niall.
- Jaka to okazja?- zapytał przytulając nas.
- Lou znalazł sobie dziewczynę.
- Wiem, i do tego bosko gotuje.- Niall w ciągu tego tygodnia zdążył już zjeść kilka razy z nami obiad. Był to wspaniały chłopak i do tego akceptował moją przeszłość.
_______________________________________________
I oto następny. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Komentarze mile widziane i do następnego.