niedziela, 14 kwietnia 2013

6. Kawał

Morgan
Weszłam do łazienki, czas zacząć mój plan. Z torebki wyjęłam test ciążowy. Przy pomocy Ness mój kawał się powiedzie. Usidłam na podłodze trzymając w rękach kawałek plastiku. Zaczęłam płakać. Długo nie musiałam czekać do łazienki wszedł Adi. Usiadł obok mnie i przytulił.
- Kochanie co się stało?- zapytał.
- Patrz.- powiedziałam pokazując mu test na którym był napis ciąża.
- Ale czemu płaczesz kochanie? Przecież to naturalne, kiedyś dzieci powinniśmy mieć.
Zamurował mnie, on się cieszył, a ja go wrabiałam w tak wredny sposób. Wzięły mnie wyrzuty sumienia.
- Nie płacz.- powiedział i otarł moje łzy.- Chodź zrobię ci śniadanie.
Zamiast pójść się do pracy, wybrałam się do lekarza. No przecież jakoś muszę to odkręcić. Ja i moje durne pomysły. Jedyne dobre wyjście z tego to zajść w ciąże.
- Morgan Thomson.- zawołała mnie pielęgniarka.
- Co panią do mnie sprowadza?- zapytała lekarka.
- Chciałabym zajść w ciążę.- powiedziałam.
- Proszę się położyć, zaraz wszystko zobaczymy.
Nie cierpię badań ginekologicznych, ale jakaś kara za moje kretyńskie zachowanie powinna być. 
- Tylko, że pani jest w ciąży.
To mnie zaszokowało. W ciąży, ja jestem w ciąży. Czyli tak  naprawdę go nie okłamałam. Ze zdjęciem i receptą na witaminy wyszłam. Siedziałam w samochodzie i wpatrywałam się w czarno- białe zdjęcie. Zadzwonił mój telefon.
- I jak udał ci się kawał?- zapytała Vanessa
- Wzięły mnie wyrzuty sumienia i poszłam do lekarza. Ness ja jestem w ciąży. Rozumiesz będę mamą.- mówiłam coraz szybciej.
- Morgan ty się boisz?- bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Jak cholera.
Ronni
Szykowałam się na kolejny spacer po plaży. Mój Louis wciąż mnie zaskakiwał i nadal zachowywał się jak dzieciak. 
- Kochanie ile można się stroić?- zapytał wchodząc do łazienki.
- Tyle ile trzeba by wyglądać ładnie.- odpowiedziała.
- Ronni, najukochańsza zawsze wyglądasz bardzo pięknie. Jesteś najpiękniejsza.
- Och jakiś ty słodki.- podeszłam i pocałowałam go w usta.- A teraz proszę cię daj mi się ubrać.
Wygoniłam go z łazienki i ubrałam się w fioletowe bikini. Założyłam jeszcze krótką, letnią sukienkę i wyszłam. 
- No nareszcie.- stwierdził mój mąż.
Siedziałam na plaży na gorącym piasku. Podszedł do mnie Louis i wziął na ręce. 
- Lou co ty wyprawiasz?- zapytałam jak wbiegł do wody.
- No idziemy popływać. Wiesz, że przez te wszystkie lata praktycznie nic się nie zmieniłaś nadal jesteś leciutka jak piórko.
- Ta jasne ty kłamco.- zaśmiałam się.
- Ja kłamca.- oburzył się i mnie puścił. Wylądowałam w wodzie.
- Louis.- warknęłam.
- Nazwałaś mnie kłamcą.- pokazał mi język.
Wstałam i wyszłam z wody. Nie zwracałam uwagi na wołanie Louisa. Szłam prosto do domu. Podbiegł do mnie i złapał w tali. Zaczął kręcić. Przerzucił mnie sobie przez ramię i zaniósł do środka.
- Lou postaw mnie.- nic nie robił sobie z moich protestów.
Położył mnie na łóżku i zaczął się uśmiechać. Oj ja już dobrze znałam ten uśmiech. Usiadł obok mnie i zaczął całować. 
- Tutaj nikt nam nie przeszkodzi.- Powiedział i szybko rozwiązał górę od mojego bikini.- Jesteś taka piękna.
Znowu zachłannie wpił się w moje usta. Był tak delikatny jak za pierwszym razem. 
Leżałam przykryta tylko białym prześcieradłem. Jak się obudziłam obok mnie nie było mojego męża. Nie chciało mi się wstawać. Do pokoju wszedł Lou za śniadaniem.
- Dzień dobry kochanie.- powiedział całując mnie w nos.
- Dzień dobry. 
Vanessa 
Zaparkowałam na podjeździe pod domem Morgan i bez pukania weszłam do środka. Od paru dni jedna myśl nie dawała mi spokoju.
- Adrian jest może Morgan?- zapytałam chłopaka siedział w kuchni nad książkę kucharską.
- Nie jeszcze nie wróciła z pracy. Siadaj.- zrobiłam to co powiedział.- Ness co ci jest?
- Nic.- skłamałam.
- Może mogę pomóc.
- Wiesz chodzi o Jake. Adi jakby Morgan była na moim miejscu, a ty na miejscu Jake. Nie wiem dlaczego on tak postępuje, czemu udaje?
- To proste Ness.
- Proste?
- Tak Vanessa to bardzo prost. Jake cię kocha, dlatego to robi. 
- Mówisz, że Jake mnie kocha?
- Tak Ness. On cię kocha, tylko czy ty kochasz go? Vanessa kochasz Jake. Zastanów się. 
Adrian, wrócił do studiowania przepisu.
- Właściwie co ty robisz?
- Obiad dla mojej żony.- odpowiedział.- Słabo mi idzie.
- Daj pomogę ci.
Adrian to kiepski kucharz, zrobiłam ten obiad. Zostało nam czekać na Morgan. 
- Co tak pięknie pachnie.- powiedziała od progu.
- Ness pomogła zrobić mi obiad.
Boże oni byli tacy szczęśliwi. Adi podszedł do swojej żony i delikatnie pocałował. Zazdrościłam im tego szczęścia. Zjadłam z nimi obiad i pojechałam do Jake. Teraz mieszkałam u niego.
Morgan
- To co dzwonię do mamy i im powiem?- zapytałam się Adriana.
- Tak.- zgodził się a ja wybrałam numer.
- Cześć córuniu.- w słuchawce rozbrzmiał głos mojego taty.
- Cześć tatusiu. Jest tam gdzieś mama?
- Tak siedzi obok mnie. Coś się stało?
- Chciałam wam powiedzieć, że zostaniecie dziadkami.
Tata, przez dłuższą chwilę się nie odzywał. Przestraszona patrzyłam na Adriana.
- Morgan przecież wy jesteście tacy młodzi. Dopiero co wzięliście ślub.
- Dokładnie trzy miesiące temu. Już się stało, i nie mam zamiaru tego zmieniać.
- Daj mi porozmawiać z Adrianem.
Niechętnie podałam telefon mojemu mężowi. Przez dobre pięć minut rozmawiał z moim tatą, jak skończył minę miał dosyć dziwną.
- Co on ci nagadał?
-Zostałem ochrzaniony za nieodpowiedzialność i za to, że zniszczyłem ci karierę. Czasem boję się twojego ojca.
- Nie przejmuj się nim.
Usiadłam mu na kolana i wdychałam jego perfumy. 
Louis
Chodziłem po salonie zdenerwowany. Przecież ona jest taka młoda. Dziecko? Moja mała córeczka. Podeszła do mnie Ronni.
- Co się stało?
- Będziemy dziadkami.- powiedziałem po cichu.
- Ben czy Philip?- zapytała.
- Morgan.- poprawiłem ją.
- To czemu się wkurzasz. Oni są małżeństwem. Ja myślałam, że to Phil. Lou wyluzuj.- zaśmiała się.




Ale długi mi wyszedł. Mam nadzieję, że się podobał. Następny w czwartek bo mam dużo nauki. Okropność. Mile widziane komentarze i do następnego.

3 komentarze:

  1. Pisz zawsze takie długie, bo ja uwielbiam je czytać. Kocham również naszego Louis'a w roli ojca i męża. Bardzo mi się to podoba. No Morgan jest w ciąż,y a ja pamiętaj jak dla niej imię wybierałyśmy hehe.
    - Co on ci nagadał?
    -Zostałem ochrzaniony za nieodpowiedzialność i za to, że zniszczyłem ci karierę. Czasem boję się twojego ojca.

    Świetny fragment, bo aż się uśmiechnęłam do monitora. A i jeszcze mamy piękną Ronni. O uwielbiam i mam prośbę. Skoro piszesz w czwartek następny to może napisałabyś perspektywe również Alice i np. Philipa ;) Jak się dowiedział, że zostanie wujkiem i znowu sobie będą z Morgan dokuczać . Super, bardzo kocham to opowiadanie i ciebie. Czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny :D czekam na next :D - patrysia

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Cie!
    Ten rozdział jest zajebisty! Zresztą jak każdy, ale ten ujął mnie swoją słodyczą. Fajnie że Morgan jest w ciąży;) I Louis jest rozbrajający w roli tatusia :) Z Ronnie tworzą cudowne małżeństwo.
    Podoba mi się też końcówka. Lou wyluzuj :D haha
    Nie mogę się doczekać następnego, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń

Clary G internetowy spis