Louis
Pocałowałem moją żonę i poszedłem na górę do syna. Czeka mnie ciężka rozmowa, nie umiem jakoś do niego dotrzeć. Wszedłem do pokoju, a tam szok. Mój synek pali. Chyba padło mu na mózg.
- Ben co ty do jasnej cholery wprawiasz?- nawet nie starał się ukrywać.
Przypomniał mi się sposób jak Zayn oduczył Alana palić.
- Nawet nie waż mi się ruszyć z pokoju.- powiedziałem poważnie i wyszedłem.
- Już?- zapytała Ronni jak zeszedłem na dół.
- Nie. Muszę iść do sklepu.- odpowiedziałem i wyszedłem.
Kupiłam kilka paczek papierosów i wróciłem. Moja żona patrzyła na mnie zaszokowana.
- Chce palić to niech pali.- stwierdziłem.
- Tylko otwórz okno i nie zabij go.
- Kochanie ja z nim porozmawiam po męsku.- z uśmiechem poszedłem na górę.
Rzuciłem na biurku wszystkie paczki. Ben spojrzał na mnie.
- Ty będziesz palił ja mówił. Bierz.- rozkazałem.- Zacznijmy od tego jak traktujesz mamę. Prze 9 miesięcy nosiła cię pod sercem, a ty jej się tak odpłacasz.
- O ile wiem to nie tylko mnie.
- Ty pal a nie pyskujesz.
Po paczce zrobił się zielony na twarzy. Skończyłem swoją gadkę.
- Zrozumiałeś coś z tego co do ciebie mówiłem?
- Tak tato.- powiedział.
- Będziesz nadal palił?
- Nie. Obiecuję więcej nie zapalę.
- I co masz jeszcze zrobić?
- Przeprosić mamę i Amelię.
- Mądrego mam syna. No i oby to był ostatni raz.- wstałem z łóżka wziąłem pozostałe papierosy i już miałem wychodzić.
- Tato.
- Tak Ben?
- A dałbyś mi na kwiatki.
Pokręciłem głową, ale z portfela wyciągnąłem pieniądze.
- Tylko ładne mają być.- dodałem i wyszedłem
Sophie
Weszłam do domu wujka Zayna. Amy siedziała na kanapie, była smutna. Usiadłam obok dziewczyny.
- Co Ben zrobił?- zapytałam.
- Nie chciałam iść na mecz, trochę się pokłóciliśmy.- odpowiedziała.
- Wszystko się jakoś ułoży. - przytuliłam ją, w tym samym momencie wszedł Ben z kwiatami.
- Amy możemy porozmawiać?- zapytał.
- Ja was zostawię.
Korzystając z okazji poszłam na górę. Z pokoju Alana wydobywały się wspaniałe dźwięki. Ustałam w progu i zaczęłam słuchać.
Pocałowałem moją żonę i poszedłem na górę do syna. Czeka mnie ciężka rozmowa, nie umiem jakoś do niego dotrzeć. Wszedłem do pokoju, a tam szok. Mój synek pali. Chyba padło mu na mózg.
- Ben co ty do jasnej cholery wprawiasz?- nawet nie starał się ukrywać.
Przypomniał mi się sposób jak Zayn oduczył Alana palić.
- Nawet nie waż mi się ruszyć z pokoju.- powiedziałem poważnie i wyszedłem.
- Już?- zapytała Ronni jak zeszedłem na dół.
- Nie. Muszę iść do sklepu.- odpowiedziałem i wyszedłem.
Kupiłam kilka paczek papierosów i wróciłem. Moja żona patrzyła na mnie zaszokowana.
- Chce palić to niech pali.- stwierdziłem.
- Tylko otwórz okno i nie zabij go.
- Kochanie ja z nim porozmawiam po męsku.- z uśmiechem poszedłem na górę.
Rzuciłem na biurku wszystkie paczki. Ben spojrzał na mnie.
- Ty będziesz palił ja mówił. Bierz.- rozkazałem.- Zacznijmy od tego jak traktujesz mamę. Prze 9 miesięcy nosiła cię pod sercem, a ty jej się tak odpłacasz.
- O ile wiem to nie tylko mnie.
- Ty pal a nie pyskujesz.
Po paczce zrobił się zielony na twarzy. Skończyłem swoją gadkę.
- Zrozumiałeś coś z tego co do ciebie mówiłem?
- Tak tato.- powiedział.
- Będziesz nadal palił?
- Nie. Obiecuję więcej nie zapalę.
- I co masz jeszcze zrobić?
- Przeprosić mamę i Amelię.
- Mądrego mam syna. No i oby to był ostatni raz.- wstałem z łóżka wziąłem pozostałe papierosy i już miałem wychodzić.
- Tato.
- Tak Ben?
- A dałbyś mi na kwiatki.
Pokręciłem głową, ale z portfela wyciągnąłem pieniądze.
- Tylko ładne mają być.- dodałem i wyszedłem
Sophie
Weszłam do domu wujka Zayna. Amy siedziała na kanapie, była smutna. Usiadłam obok dziewczyny.
- Co Ben zrobił?- zapytałam.
- Nie chciałam iść na mecz, trochę się pokłóciliśmy.- odpowiedziała.
- Wszystko się jakoś ułoży. - przytuliłam ją, w tym samym momencie wszedł Ben z kwiatami.
- Amy możemy porozmawiać?- zapytał.
- Ja was zostawię.
Korzystając z okazji poszłam na górę. Z pokoju Alana wydobywały się wspaniałe dźwięki. Ustałam w progu i zaczęłam słuchać.
Spadam, spadam w dół
Chcę zacząć, ale nie wiem jak
Dać ci znać o tym co czuję
Mam dużą nadzieję, że wygram
Nie pozwolę Ci odejść, teraz wiesz
Szalałem za tobą cały ten czas
Trzymałem to dla siebie mając nadzieję
Z płonącym sercem
Płonącym sercem
Ręka w rękę błyszczącymi oczami
Dni są jasne tak jak i noce
Bo kiedy jestem z Tobą
Jestem uśmiechnięty
Raz schrzaniłem
Teraz wygram
Nie pozwolę ci odejść teraz wiesz
Szalałem za tobą cały ten czas
Trzymałem to dla siebie mając nadzieję
Z płonącym sercem
Płonącym sercem
Pozwól mi iść przez życie z Tobą
Wszyscy marzą o posiadaniu
Tego co my mamy
Jak toczący się piorun
Podnosisz mnie z dna
Nie pozwolę Ci odejść teraz wiesz
Szalałem za tobą cały ten czas
Trzymałem to dla siebie mając nadzieję
Z płonącym sercem
Płonącym sercem
- Podobało się?- zapytał odstawiając gitarę.
- Bardzo.- posłałam mu szeroki uśmiech.
- Sophie bo ja mam pytanie.
- Tak?
- Umówiłabyś się ze mną?- zaszokował mnie tym.- To głupie. Przepraszam.
- Czemu głupie. Z chęcią się z tobą umówię.- zgodziłam się.
- Naprawdę? O Jezu jak super.- porwał mnie w ramiona.
Śmiałam się. Jego czekoladowe oczy były takie roześmiane. Odgarnął mi z twarzy kosmyki włosów i pocałował. Świat usuną mi się spod nóg. Czułam się jak rażona piorunem.
No i napisałam kolejny. Louis wziął się za syna. Mam nadzieję że się podobał. Mile widziane komentarze i do następnego.
Dawaj nexta i to już ! :*
OdpowiedzUsuńświetny :D czekam na nn :D - patrysia
OdpowiedzUsuńNo dziękuję dziękuję dziękuję! Wreszcie jakieś porządek u Tomlinsonów no! i tak ma być hehe. Rozdział świetny no i Louis ma fajną gadkę. SUPer. Kocham
OdpowiedzUsuńhoho, nie spodziewałam się że Louis będzie taki poważny, zaskoczył mnie i to pozytywnie. Dał sobie radę :) Rozdział super.
OdpowiedzUsuń