Louis
Siedziałem na szpitalnym korytarzu, Morgan wtulała się we mnie. Od dobrej godziny czekaliśmy aż ktoś nam powie co z Ronni. W końcu z sali wyszła lekarka.
- Panie Tomilnson możemy porozmawiać?
- Oczywiście.
Podniosłem się z krzesła dalej trzymając moją córeczkę na rękach.
- Może niech mała zostanie z pielęgniarką.- zaproponowała.
Podeszła do nas młoda pielęgniarka i wyciągnęłam rękę w kierunku mojej córki.
- Morgan pobawisz się teraz z tą miłą panią, a ja pójdę porozmawiać.
- Dobrze tatusiu.- zgodziła się.
Postawiłem ją na nóżkach. Razem z panią doktor poszedłem do jej gabinetu. Usiadłem na wskazanym fotelu.
- Powiem jasno, stan jest ciężki, dziecko zaplątało się w pępowinę i trzeba będzie zrobić cesarskie cięcie.- powiedziałam.
- Ale to dopiero siódmy miesiąc.
- Jeżeli tego nie zrobimy udusi się.
- Dobrze, róbcie co trzeba.- powiedziałem.- A Ronni?
- Żonie nic nie grozi, jest teraz szykowana do operacji.
- Dobrze. Ale nic im nie będzie?- zapytałem.
- Zrobię co w mojej mocy, aby obydwoje uratować.
Na drżących nogach wyszedłem z gabinetu. Oparłem się o ścianę i schowałem twarz w dłoniach. Sunąłem się po ścianie lądując na podłodze. O Boże... Morgan nie może zobaczyć mnie w takim stanie. Wyjąłem telefon z kieszeni spodni i zadzwoniłem do Harry'ego.
- Cześć Lou.- przywitał się roześmiany.
- Harry...- ledwo powiedziałem.
- Louis co się stało?- zapytał od razu.
- Ronni... szpital...- wydukałem.
- Lou do jasnej cholery mów jaśnie.
- Ronni jest w szpitalu, będą ją operować.
- Zaraz będę.- powiedział.- A Morgan?
- Jest ze mną.- odpowiedziałem.
- Dobra, zaraz będę.
- Dzięki.
- Louis wszystko będzie dobrze.
- Musi być.- stwierdziłem.
- To jest dobre myślenie. Ja się rozłączam i zaraz będę.
Siedziałem dalej tak na tej podłodze, niezdolny wykonać żadnego ruchu. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariata, ale gówno mnie to obchodziło. Spod nóg usuwał mi się cały świat. Usłyszałem jak woła mnie Morgan.
- Tatusiu.- moja mała córeczka podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.- Nie płacz, mamusi nic nie będzie.- powiedziała poważnie.
Uśmiechnąłem się i mocno przytuliłem Morgan. Ona przecież też strasznie się bała. Podniosłem się z tej podłogi. Na końcu korytarza dostrzegłem Harry'ego i resztę.
- Wujek.- ucieszyła się mała. Postawiłem ją na ziemi, a ta pobiegła w stronę Harry'ego.
- Cześć, słoneczko.- powiedział biorąc ją na ręce.- Może pójdziesz z wujkiem Niallem po coś do jedzenia bo jest głodny a sam się zgubi.
- Tak, bo wujek się zgubie.- Harry podał moja córeczkę Niallowi. On i Viki poszli z małą do bufetu.
- Dobra mów co się stało.- rozkazał Harry.
- Ronni wróciła z zakupów, była zmęczona więc się położyła. Jak wstała to zaczęło ją boleć. Zawiozłem ją do szpitala. Dziecko owinęło się w pępowinę. Robią cesarskie, żeby się nie udusiło.
Morgan pojechała z Liamem i Daniell do nich. Ja dalej czekałem na jakieś wieści. Harry mnie pilnował, przyniósł mi kawę i jakąś bułkę, nie mogłem nic przełknąć. W końcu pojawiła się lekarka. Na głowie miała jeszcze czepek. Zerwałem się z krzesła jak oparzony.
- I co z nimi?- zapytałem podchodząc do niej.
- Wszystko w porządku. Ma pan silnego synka i żonę. Chłopczyk waży 2,300 kg i ma 45 cm. Leży jak na razie w inkubatorze. Żona jest na sali pooperacyjnej, straciła dużo krwi, ale wszystko powinno być dobrze.
- Mogę ją zobaczyć?
- Przykro mi ale dopiero jutro. Panie Tomilnson niech pan idzie do domu i się wyśpi. Jutro odwiedzi pan żonę.
- Nie, nigdzie nie idę.- powiedziałem ostro. Z krzesła podniósł się Harry.
- Pani doktor ma racje, ledwo stoisz na nogach. Na nic się nie zdasz.
Zostałem przegłosowany. Z Harry'm pojechaliśmy do niego. Myślałem, że nie zasnę, ale jednak sen nadszedł bardzo szybko.
- Panie Tomilnson możemy porozmawiać?
- Oczywiście.
Podniosłem się z krzesła dalej trzymając moją córeczkę na rękach.
- Może niech mała zostanie z pielęgniarką.- zaproponowała.
Podeszła do nas młoda pielęgniarka i wyciągnęłam rękę w kierunku mojej córki.
- Morgan pobawisz się teraz z tą miłą panią, a ja pójdę porozmawiać.
- Dobrze tatusiu.- zgodziła się.
Postawiłem ją na nóżkach. Razem z panią doktor poszedłem do jej gabinetu. Usiadłem na wskazanym fotelu.
- Powiem jasno, stan jest ciężki, dziecko zaplątało się w pępowinę i trzeba będzie zrobić cesarskie cięcie.- powiedziałam.
- Ale to dopiero siódmy miesiąc.
- Jeżeli tego nie zrobimy udusi się.
- Dobrze, róbcie co trzeba.- powiedziałem.- A Ronni?
- Żonie nic nie grozi, jest teraz szykowana do operacji.
- Dobrze. Ale nic im nie będzie?- zapytałem.
- Zrobię co w mojej mocy, aby obydwoje uratować.
Na drżących nogach wyszedłem z gabinetu. Oparłem się o ścianę i schowałem twarz w dłoniach. Sunąłem się po ścianie lądując na podłodze. O Boże... Morgan nie może zobaczyć mnie w takim stanie. Wyjąłem telefon z kieszeni spodni i zadzwoniłem do Harry'ego.
- Cześć Lou.- przywitał się roześmiany.
- Harry...- ledwo powiedziałem.
- Louis co się stało?- zapytał od razu.
- Ronni... szpital...- wydukałem.
- Lou do jasnej cholery mów jaśnie.
- Ronni jest w szpitalu, będą ją operować.
- Zaraz będę.- powiedział.- A Morgan?
- Jest ze mną.- odpowiedziałem.
- Dobra, zaraz będę.
- Dzięki.
- Louis wszystko będzie dobrze.
- Musi być.- stwierdziłem.
- To jest dobre myślenie. Ja się rozłączam i zaraz będę.
Siedziałem dalej tak na tej podłodze, niezdolny wykonać żadnego ruchu. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariata, ale gówno mnie to obchodziło. Spod nóg usuwał mi się cały świat. Usłyszałem jak woła mnie Morgan.
- Tatusiu.- moja mała córeczka podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.- Nie płacz, mamusi nic nie będzie.- powiedziała poważnie.
Uśmiechnąłem się i mocno przytuliłem Morgan. Ona przecież też strasznie się bała. Podniosłem się z tej podłogi. Na końcu korytarza dostrzegłem Harry'ego i resztę.
- Wujek.- ucieszyła się mała. Postawiłem ją na ziemi, a ta pobiegła w stronę Harry'ego.
- Cześć, słoneczko.- powiedział biorąc ją na ręce.- Może pójdziesz z wujkiem Niallem po coś do jedzenia bo jest głodny a sam się zgubi.
- Tak, bo wujek się zgubie.- Harry podał moja córeczkę Niallowi. On i Viki poszli z małą do bufetu.
- Dobra mów co się stało.- rozkazał Harry.
- Ronni wróciła z zakupów, była zmęczona więc się położyła. Jak wstała to zaczęło ją boleć. Zawiozłem ją do szpitala. Dziecko owinęło się w pępowinę. Robią cesarskie, żeby się nie udusiło.
Morgan pojechała z Liamem i Daniell do nich. Ja dalej czekałem na jakieś wieści. Harry mnie pilnował, przyniósł mi kawę i jakąś bułkę, nie mogłem nic przełknąć. W końcu pojawiła się lekarka. Na głowie miała jeszcze czepek. Zerwałem się z krzesła jak oparzony.
- I co z nimi?- zapytałem podchodząc do niej.
- Wszystko w porządku. Ma pan silnego synka i żonę. Chłopczyk waży 2,300 kg i ma 45 cm. Leży jak na razie w inkubatorze. Żona jest na sali pooperacyjnej, straciła dużo krwi, ale wszystko powinno być dobrze.
- Mogę ją zobaczyć?
- Przykro mi ale dopiero jutro. Panie Tomilnson niech pan idzie do domu i się wyśpi. Jutro odwiedzi pan żonę.
- Nie, nigdzie nie idę.- powiedziałem ostro. Z krzesła podniósł się Harry.
- Pani doktor ma racje, ledwo stoisz na nogach. Na nic się nie zdasz.
Zostałem przegłosowany. Z Harry'm pojechaliśmy do niego. Myślałem, że nie zasnę, ale jednak sen nadszedł bardzo szybko.
Za dobrze macie ze mną. Za często dodaję wam rozdziały. Znajcie moje dobre cerce. Mam nadzieję, że odwdzięczycie się tym samym i napiszecie mi jakieś komentarze. DO następnego.
Dobra, dobra dodawaj i pisz rozdział nie gadaj. Nie no dobra nie wymuszam, ale to opowiadanie jest wspaniałe. No jak mogłaś zrobić coś takiego Louis'owi, przecież on by nie przeżył gdyby im się coś stało. Same komplikacje urządzasz. W ogóle to Morgan jest strasznie dzielna i ma bardzo fajnych wujków. Harry będzie opiekuńczym ojcem. Cieszę się, że wszystko jest już dobrze, bo chyba my ci coś zrobiła, albo komuś...
OdpowiedzUsuńJa umiem pisać komentarze ty nie :p
Już myślałam, że coś się stało Ronni. Lou by tego nie przeżył.
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny.
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam i życzę weny.
Uff dobrze, że nic się Ronni nie stało. Czekam na next
OdpowiedzUsuńPierwsze wypowiedziane słowa czytając początek tego rozdziały to KURWA MAĆ UDUSZĘ JĄ! Ale później na szczęście wszystko poszło dobrze:) Mam nadzieję że już więcej komplikacji nie wprowadzisz. Dobrze że mają takich wspaniałych przyjaciół na których można liczyć w każdej chwili:) Uwielbiam Cię za to że dodajesz je tak często:) Czekam na następny wiesz z jaką niecierpliwością, pozdrawiam Asiek :*
OdpowiedzUsuńświetny!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńa kiedy next?????????????????
oby szybko!!!!!!!
~ALEX<3
Świetny;) Cieszę się że wszystko skończyło się dobrze ;) Czekam na next!
OdpowiedzUsuńDziękujee za nowy rozdział. Komek dla ciebie :)
OdpowiedzUsuńPisz szybko. <3
boski rozdział ^^ - patrysia
OdpowiedzUsuń