czwartek, 29 listopada 2012

Jeden

Piosenka: Pink Fuckin Perfect 


Roni 

Przez głowę przeszła jedna myśl: ból. Myśl która wręcz od dwóch lat panowałam w moim umyśle. Jedno marzenie: śmierć. Niech całe cierpienie się skończy, niech wszystko przestanie istnieć, nich ja przestane istnieć. Ręce, które mnie dotykały wywoływały obrzydzenie, słowa mówione do mnie przyprawiały o gęsią skórkę.
Strach, ból i smutek.- jedyne uczucia jakie byłam wstanie odczuwać.
Skończył, odszedł, zostawił mnie w spokoju. Łzy same płyną, nie mam siły podnieść się z ziemi. Nie chcę żyć, chcę przestać czuć. Narkotyki nie pomagają, szara rzeczywistość zawsze da o sobie znać. Śmierć to jedyne rozwiązanie. Odebrać sobie życie. Niby takie proste, skoczyć z mostu, przedawkować, podciąć sobie żyły, tyle sposobów, a jednak niewykonalne. Brakuje mi odwagi.
Zimno, które przeszywa moje sponiewierane ciało dostało się do mojej duszy. Już nie ma dla mnie znaczenia co się ze mną stanie. Chcę odejść z tego świata. Świata, w którym liczą się pieniądze. 
- Halo nic ci nie jest?- do mojego świata wdarł się głos, inny niże reszta. Delikatny, nie sprawiający bólu.- Co się stało?- kolejne nic nie warte pytanie. Ja się stałam, żyję, cierpię istnieję, chociaż tego nie chcę. 
Nie odpowiadam, nie mam na to siły. Czuję perfumy i delikatna tkaninę na moich ramionach. Ktoś okrył mnie swoją marynarką. Otwieram zapłakane oczy i widzę chłopaka przyglądającego mi się uważnie, swoimi szaro- niebieskimi oczami. Wiem co widzi wychudłą twarz, za duże zielone oczy, bez dawnego blasku i jakiejkolwiek chęci do życia, podarte ubrania, splątane rude włosy. Prościej przemokniętą, zmarzniętą i wykorzystaną dziewczynę zagubioną w wielkim świecie. Czułam jak mnie podnosi, nie mam siły walczyć, sprzeciwić się. Może to jakiś psychopata, który mnie zabije i skróci to cierpienie. Niesie mnie gdzieś, do samochodu. Drogiego samochodu. Jedziemy, nie wiem gdzie i nawet mnie to nie obchodzi. W czasie drogi co raz czuję na sobie jego wzrok. Zatrzymuje się, przed jakimś budynkiem. Szpital. Znowu czuję jog silne ramiona w delikatnym uścisku, wyciąga mnie z samochodu. Cudowne perfumy i ciepły oddech na mojej skórze. Niesie mnie, światła mnie rażą

Louis
Smutne, zielone oczy, bez jakiejkolwiek chęci do życia, jak otchłań. Leży na ziemi i trzęsie się z zimna. Przecież jej nie zostawię. Niosę ją do mojego samochodu i wiozę do szpitala. Tam zajmą się nią lekarze. 
Stoję na korytarzu i patrzę jak sanitariusz niesie ją do sali. Czemu nie mogę odejść, przecież mógłbym iść, nie przejmować się. Wyjść i zapomnieć. Zapomnieć o zielonych oczach. Jak wyrzucić z pamięci te oczy pełne bólu, jak zapomnieć o udręce wypisanej na jej twarzy. Nie da się tego wyrzucić z pamięci, przejść obok takiego cierpienia. Siedzę na korytarzu, z marynarką w ręku i czekam.
- To pan ją znalazł?- zapytała mnie pielęgniarka.
- Tak.- odpowiedziałem
- Wie pan może co się stało?
- Nie.
- Zna pan ją.- kolejne pytanie na które nie znam odpowiedzi.
- Nie. Co z nią?
- Kiepsko jest odwodniona i osłabiona.- odpowiedziała pielęgniarka.
- Mogę do niej wejść?
- Oczywiście, ale nie za długo daliśmy jej leki na uspokojenie.
Zaprowadziła mnie do sali, przez szybę widziałem przestraszona dziewczynę, krucha i bezradna na łóżku, w otoczeniu białej pościeli była jeszcze bardziej blada. Usiadłem na krześle obok i delikatnie się uśmiechnąłem.
- Jestem Louis.- odezwałem się. Nic nie powiedziała tylko dalej lustrowała mnie swoimi zielonymi oczami, jakby oceniając czy może mi zaufać.- Powiesz jak się nazywasz?- zapytałem.
- Roni. - cichy szept wydobył się z jej ust. Cichy dźwięk, a tak delikatny i melodyjny. 
- Masz jakąś rodzinę?- pokiwała przecząco głową, a w oczach zaskrzyły się jej łzy. - Przepraszam, nie powinienem pytać.- złapałem ją za drobną rękę. Widziałem jak oczy się jej kleją, jak zasypia. Siedziałem tak jeszcze chwilę, wstałem i wyszedłem.
- Możecie mnie informować co z nią?- zapytałem pielęgniarkę
- Oczywiście, proszę zostawić jakiś numer kontaktowy.- zapisałem numer na kartce i wyszedłem.

___________________________________________________________________
Pierwszy za nami ma nadzieję, że się wam spodoba. Czekam na wasze komentarze.


wtorek, 27 listopada 2012

Prolog


        Stoję przed oknem z kubkiem herbaty w ręku i patrzę na miasto, na mój piękny Londyn. Myślę o swojej przeszłości. Kto by pomyślał, że przez pięć lat wszystko może ulec tak drastycznej zmianie.
Czuję Jego ręce oplatające mnie w pasie i przyciągające mnie do siebie z tą dobrze znaną mi delikatnością, ciepły oddech na szyji. Odwracam się i widzę niebieskie oczy wpatrzone we mnie z wielką miłością, która nie zmieniła się od pięciu lat. Czuję jak z mojej tali Jego ręce wędrują pod mój sweter, jak usta urządzają sobie wędrówkę po mojej szyji. Dzięki tym ustom, tym dłoniom, dzięki niemu całemu moje życie nabrało kolorów, sensu, który straciłam po śmierci rodziców....

       Jestem Roni i nie biorę od pięciu lat, a oto moja historia.


___________________________________________
To tak na dobry początek :D
Clary G internetowy spis