Vanessa
- Trzeba im powiedzieć. Niedługo będzie widać mój brzuszek.- zauważyła.
- To im powiedzmy.
- Ale co?
- Że będą dziadkami.- Jake musnął ustami mój nos.- Ness przecież ci powiedziałem, że nie musisz im mówić prawdy o ojcu fasolki.
- Ciągle będziesz nazywał maleństwo fasolką?
- No a jak mam je nazywać, nie wiem czy to chłopiec czy dziewczynka. Jak na razie to będzie fasolka, przynajmniej dla mnie.
- To będzie fasolka.- zgodziłam się z nim.- To może zaprosimy moich rodziców tutaj. Ugotuję coś.
- Jak sobie życzysz kochanie. Muszę już iść na uczelnie.- pocałował mnie w usta i wyszedł.
Morgan
Zeszłam na dół ubrana w jeansy, koszulkę i kozaki <klik>. Adrian po usłyszeniu historii o Joshu uparł się, że pójdzie na spotkanie ze mną.
- Jestem gotowa.- powiedziałam.
- Ależ ty blada.- stwierdzi.
- Bo mi niedobrze i to przez ciebie.
- Przeze mnie? Dlaczego niby przeze mnie?
- No bo przez ciebie jestem w ciąży.
- Nasza wina jest podzielona, sam bym tego nie dokonał.
- Wiem. Chodź idziemy.
Złapałam go za rękę i poszliśmy.Denerwowałam się strasznie przed tym spotkaniem. Siedziałam z Adrianem w kawiarni i czekałam aż Josh się pojawi. Miałam prawo go nie poznać, ale widząc go ubranego w garnitur mało nie patrzyłam na niego z otwartą buzią.
- Morgan?- zapytał podchodząc do stolika.
- Tak. To jest Adrian, mój mąż.
- Josh.
- Adrian.
Siedzieliśmy w ciszy, żadne z nas nie kwapiło się do podjęcia rozmowy.
- Jesteś podobna do Ronni.- odezwał się pierwszy.- Pewnie też jesteś tak samo uparta.
- Jestem. Powiedz mi czemu chciałeś się spotkać.- odezwałam się.
- Chciałem cię poznać.
- O 20 lat za późno. Posłuchaj mnie ja mam tatę, którego kocham. Dla mnie jesteś obcym facetem, który próbował wyciągnąć od nich pieniądze na dragi porywając pięciolatkę. Nie widzę sensy na poznawanie cię.
- Masz siostrę.
- Wiem i trzech braci.
- Nie ja mam jeszcze jedną córę.
- Jej też wywinąłeś taki numer?
- Ona chce ciebie poznać, Morgan proszę cię tylko ze względu na nią.
- Pomyślę. Wie gdzie mnie znaleźć.
Wstałam z krzesła i po prostu wyszłam. Po chwili dołączył do mnie Adrian. Wtuliłam się w ukochanego i po prostu zaczęłam płakać.
- Tata miał racje, nigdy by się mną nie zainteresował gdyby o coś mu nie chodziło.
- Przykro mi kochanie.- powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Wiesz, na trzecią mamy być u lekarza.- zauważyłam.
- Tak dzisiaj zobaczę moje maleństwo. Wiesz ty nadal jesteś strasznie blada. Na pewno dobrze się czujesz?
- Tak, może pójdziemy zobaczyć mebelki dla dzieci. Trzeba pomyśleć o pokoiku dla naszego maleństwa.
- To chodź.
- Trzeba im powiedzieć. Niedługo będzie widać mój brzuszek.- zauważyła.
- To im powiedzmy.
- Ale co?
- Że będą dziadkami.- Jake musnął ustami mój nos.- Ness przecież ci powiedziałem, że nie musisz im mówić prawdy o ojcu fasolki.
- Ciągle będziesz nazywał maleństwo fasolką?
- No a jak mam je nazywać, nie wiem czy to chłopiec czy dziewczynka. Jak na razie to będzie fasolka, przynajmniej dla mnie.
- To będzie fasolka.- zgodziłam się z nim.- To może zaprosimy moich rodziców tutaj. Ugotuję coś.
- Jak sobie życzysz kochanie. Muszę już iść na uczelnie.- pocałował mnie w usta i wyszedł.
Morgan
Zeszłam na dół ubrana w jeansy, koszulkę i kozaki <klik>. Adrian po usłyszeniu historii o Joshu uparł się, że pójdzie na spotkanie ze mną.
- Jestem gotowa.- powiedziałam.
- Ależ ty blada.- stwierdzi.
- Bo mi niedobrze i to przez ciebie.
- Przeze mnie? Dlaczego niby przeze mnie?
- No bo przez ciebie jestem w ciąży.
- Nasza wina jest podzielona, sam bym tego nie dokonał.
- Wiem. Chodź idziemy.
Złapałam go za rękę i poszliśmy.Denerwowałam się strasznie przed tym spotkaniem. Siedziałam z Adrianem w kawiarni i czekałam aż Josh się pojawi. Miałam prawo go nie poznać, ale widząc go ubranego w garnitur mało nie patrzyłam na niego z otwartą buzią.
- Morgan?- zapytał podchodząc do stolika.
- Tak. To jest Adrian, mój mąż.
- Josh.
- Adrian.
Siedzieliśmy w ciszy, żadne z nas nie kwapiło się do podjęcia rozmowy.
- Jesteś podobna do Ronni.- odezwał się pierwszy.- Pewnie też jesteś tak samo uparta.
- Jestem. Powiedz mi czemu chciałeś się spotkać.- odezwałam się.
- Chciałem cię poznać.
- O 20 lat za późno. Posłuchaj mnie ja mam tatę, którego kocham. Dla mnie jesteś obcym facetem, który próbował wyciągnąć od nich pieniądze na dragi porywając pięciolatkę. Nie widzę sensy na poznawanie cię.
- Masz siostrę.
- Wiem i trzech braci.
- Nie ja mam jeszcze jedną córę.
- Jej też wywinąłeś taki numer?
- Ona chce ciebie poznać, Morgan proszę cię tylko ze względu na nią.
- Pomyślę. Wie gdzie mnie znaleźć.
Wstałam z krzesła i po prostu wyszłam. Po chwili dołączył do mnie Adrian. Wtuliłam się w ukochanego i po prostu zaczęłam płakać.
- Tata miał racje, nigdy by się mną nie zainteresował gdyby o coś mu nie chodziło.
- Przykro mi kochanie.- powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Wiesz, na trzecią mamy być u lekarza.- zauważyłam.
- Tak dzisiaj zobaczę moje maleństwo. Wiesz ty nadal jesteś strasznie blada. Na pewno dobrze się czujesz?
- Tak, może pójdziemy zobaczyć mebelki dla dzieci. Trzeba pomyśleć o pokoiku dla naszego maleństwa.
- To chodź.
Dzisiaj taki krótki, ale jakoś nie miałam lepszego pomysłu. Mam nadzieję, że się podobał. Mile widziane komentarze i do następnego.
NO krótki krótki ale okay. Ugh nie spotkała bym się z nim. I wolę jak w rozdziale jest też Lou bo jest zabawnie, ale i tak kocham to opowiadanie i rozdział świetny,
OdpowiedzUsuńKrótki, ale cudowny:*
OdpowiedzUsuńśliczny :) czekam na next :D - patrysia
OdpowiedzUsuńAle idiota z tego Josha! Ciekawe czy Morgan spotka się ze swoją nową siostrą. Czekam na nexta a rozdział jak zawsze świetny!
OdpowiedzUsuń