Ronni
Harry okazał się wspaniałym przyjacielem. Z resztą chłopaków nie znaleźliśmy porozumienia. Harry obwiniał się, że to przez niego. Kiedyś może mnie polubią. Mam Louisa, Nialla, Harrego i Daniell.
Święta zbliżały się coraz większymi krokami, a Louisowi odbija. Ciągle gdzieś znikał, albo zamykał się w jednym z pokoi na piętrze. Obawiałam się tam wejść, więc myślałam nad niespodzianką dla Louisa. Oprócz świątecznego prezentu musiałam jeszcze wymyślić prezent urodzinowy. Siedziałam na kanapie z kawą w ręku, bo Louis był zajęty i na mnie nie krzyczał, że ją piję. Mój mózg nie miał żadnych pomysłów. Zagłębiłam się we własne myśli w takim stopniu, że zapomniałam o reszcie świata.
- Ronni.- usłyszałam jak Louis coś do mnie mówi. Przestraszyłam się i kubek trzymany w rękach wylądował na ziemi.
- Cholera jasna.- powiedziałam patrząc na wielką plamę kawy na dywanie i szczątki kubka.
- Nie przeklinaj przy dziecku.- upomniał mnie, a ja zaczęłam się śmiać. Louis posadził tyłek na oparciu kanapy i przechylił się do tyłu tak, że leżał na kanapie, a jego głowa zwisała w dół. Oboje śmialiśmy się jak opętani.- Kocham cię.- powiedział Louis jak się uspokoił.
- Ja ciebie też. A teraz powiedz mi co chcesz dostać na urodziny?
- Córeczkę.- odpowiedział.
- Co chcesz?- zapytałam ponownie.
- Chcę, żeby to była dziewczynka.- odpowiada mi z uśmiechem.- Z chłopca też będę się cieszyć.
Louis podniósł się z kanapy, dał mi słodkiego buziaka i z powrotem znikną w tajemniczym pokoju. Zebrałam szczątki kubka i spojrzałam na plamę na dywanie. Chciałam przesunąć stolika kiedy usłyszałam głos Nialla za sobą.
- Ronni co ty robisz?- znowu się przestraszyłam.
- Co to dzień straszenia Ronni?- zapytałam wściekła. Mój humor zmieniał się z minuty na minutę.
- Przepraszam.- powiedział Niall.
- Nie to ja przepraszam. Chciałam zwinąć dywan.- odpowiedziałam już spokojniej.
- To daj.- Niall przesuną stolik i zwiną poplamiony dywan.- Widzisz już zrobione. Ronni ja mam pytanie.- spojrzał na mnie niebieskimi ślepiami.
- Obiad już praktycznie gotowy, jak się podzielisz ze mną i maleństwem to zapraszam.
- Kocham cię.- powiedział Niall i mnie przytulił. Temu głodomorkowi do szczęścia dużo nie trzeba.- A właściwie co na obiad?
- Zapiekanka z makaronu, szynki i sera.- odpowiedziałam.
- Mniam.- stwierdził i poszedł za mną do kuchni.
- Rozstawisz talerze?- zapytałam
- Oczywiście.- odpowiada i stawia trzy talerze na stole.
Wigilia i urodziny Louisa.
Na wigilię mamy pójść do Harrego. Będzie jeszcze Niall. Ubrałam się w straszną czerwoną sukienkę dla ciężarnych. O Boże wyglądam jak wielka czerwona bombka. Spojrzałam na swój imponującej wielkości brzuch. No cóż byłam już w szóstym miesiącu. Zeszłam na dół i wyjrzałam przez okno i przyglądałam się jak Louis odśnieża samochód. Mało owocna była to praca bo ciągle padało. Po chwili do domu wszedł Louis cały zasypany śniegiem.
- Samochodem nie damy rady. Musiałbym przekopać pół ulicy. Do Harrego nie jest daleko, więc pojedziemy sankami.
Spojrzałam na niego jak na idiotę. Na nic nie zdały się moje protesty. Pół godziny później siedziałam na sankach. On po prostu jest szurnięty. No dobra, ale w końcu dotarliśmy pod dom Harrego.
- Ja cię po prostu zabiję.- powiedziałam wstając z tych głupich sanek. Zanim zdążyłam zapukać otworzył nam loczek w sweterku w renifery.
- Pisałaś poważnie, że on ciągnie cię na sankach.
- No wiesz z takich rzeczy ja nie żartuję.- powiedziałam wściekła wchodząc do domu.Zdjęłam buty i kurtkę i udałam się do wielkiego salonu w którym stała ubrana choinka a pod nią masa prezentów.
Zasiedliśmy do stołu, gdzie czekał niecierpliwy Niall, gdy rozległo się pukanie.
________________________________________________
Więc postanowiłam potrzymać w was napięciu. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie. I pewnie Alicja będzie się na mnie gniewać. Piszcie w komentarzach czego się spodziewacie w następnym.
Harry okazał się wspaniałym przyjacielem. Z resztą chłopaków nie znaleźliśmy porozumienia. Harry obwiniał się, że to przez niego. Kiedyś może mnie polubią. Mam Louisa, Nialla, Harrego i Daniell.
Święta zbliżały się coraz większymi krokami, a Louisowi odbija. Ciągle gdzieś znikał, albo zamykał się w jednym z pokoi na piętrze. Obawiałam się tam wejść, więc myślałam nad niespodzianką dla Louisa. Oprócz świątecznego prezentu musiałam jeszcze wymyślić prezent urodzinowy. Siedziałam na kanapie z kawą w ręku, bo Louis był zajęty i na mnie nie krzyczał, że ją piję. Mój mózg nie miał żadnych pomysłów. Zagłębiłam się we własne myśli w takim stopniu, że zapomniałam o reszcie świata.
- Ronni.- usłyszałam jak Louis coś do mnie mówi. Przestraszyłam się i kubek trzymany w rękach wylądował na ziemi.
- Cholera jasna.- powiedziałam patrząc na wielką plamę kawy na dywanie i szczątki kubka.
- Nie przeklinaj przy dziecku.- upomniał mnie, a ja zaczęłam się śmiać. Louis posadził tyłek na oparciu kanapy i przechylił się do tyłu tak, że leżał na kanapie, a jego głowa zwisała w dół. Oboje śmialiśmy się jak opętani.- Kocham cię.- powiedział Louis jak się uspokoił.
- Ja ciebie też. A teraz powiedz mi co chcesz dostać na urodziny?
- Córeczkę.- odpowiedział.
- Co chcesz?- zapytałam ponownie.
- Chcę, żeby to była dziewczynka.- odpowiada mi z uśmiechem.- Z chłopca też będę się cieszyć.
Louis podniósł się z kanapy, dał mi słodkiego buziaka i z powrotem znikną w tajemniczym pokoju. Zebrałam szczątki kubka i spojrzałam na plamę na dywanie. Chciałam przesunąć stolika kiedy usłyszałam głos Nialla za sobą.
- Ronni co ty robisz?- znowu się przestraszyłam.
- Co to dzień straszenia Ronni?- zapytałam wściekła. Mój humor zmieniał się z minuty na minutę.
- Przepraszam.- powiedział Niall.
- Nie to ja przepraszam. Chciałam zwinąć dywan.- odpowiedziałam już spokojniej.
- To daj.- Niall przesuną stolik i zwiną poplamiony dywan.- Widzisz już zrobione. Ronni ja mam pytanie.- spojrzał na mnie niebieskimi ślepiami.
- Obiad już praktycznie gotowy, jak się podzielisz ze mną i maleństwem to zapraszam.
- Kocham cię.- powiedział Niall i mnie przytulił. Temu głodomorkowi do szczęścia dużo nie trzeba.- A właściwie co na obiad?
- Zapiekanka z makaronu, szynki i sera.- odpowiedziałam.
- Mniam.- stwierdził i poszedł za mną do kuchni.
- Rozstawisz talerze?- zapytałam
- Oczywiście.- odpowiada i stawia trzy talerze na stole.
Wigilia i urodziny Louisa.
Na wigilię mamy pójść do Harrego. Będzie jeszcze Niall. Ubrałam się w straszną czerwoną sukienkę dla ciężarnych. O Boże wyglądam jak wielka czerwona bombka. Spojrzałam na swój imponującej wielkości brzuch. No cóż byłam już w szóstym miesiącu. Zeszłam na dół i wyjrzałam przez okno i przyglądałam się jak Louis odśnieża samochód. Mało owocna była to praca bo ciągle padało. Po chwili do domu wszedł Louis cały zasypany śniegiem.
- Samochodem nie damy rady. Musiałbym przekopać pół ulicy. Do Harrego nie jest daleko, więc pojedziemy sankami.
Spojrzałam na niego jak na idiotę. Na nic nie zdały się moje protesty. Pół godziny później siedziałam na sankach. On po prostu jest szurnięty. No dobra, ale w końcu dotarliśmy pod dom Harrego.
- Ja cię po prostu zabiję.- powiedziałam wstając z tych głupich sanek. Zanim zdążyłam zapukać otworzył nam loczek w sweterku w renifery.
- Pisałaś poważnie, że on ciągnie cię na sankach.
- No wiesz z takich rzeczy ja nie żartuję.- powiedziałam wściekła wchodząc do domu.Zdjęłam buty i kurtkę i udałam się do wielkiego salonu w którym stała ubrana choinka a pod nią masa prezentów.
Zasiedliśmy do stołu, gdzie czekał niecierpliwy Niall, gdy rozległo się pukanie.
________________________________________________
Więc postanowiłam potrzymać w was napięciu. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie. I pewnie Alicja będzie się na mnie gniewać. Piszcie w komentarzach czego się spodziewacie w następnym.
ZA tą Alicję to Cię zabiję (Bartuś) a co do rozdziału to strasznie śmieszny. Na sankach serio? Ten kto to wymyślił jest moim idolem ;)
OdpowiedzUsuńSuper ja chce już następny :) A co do propozycji to może reszta chłopaków..
OdpowiedzUsuńHahaha rozwaliły mnie te sanki :D Bombowy pomysł :D Louise się ucieszy z takiego prezentu :) Będzie córeczka :D Awww ;p Rozdział świetny jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńUrywać w takim momencie?! Rozdział świetny ale przez takie zakończenie jeszcze bardziej nie mogę doczekać się następnego... Dodaj szybko!
OdpowiedzUsuńahahaha..jeszcze nigdy się tak nie śmiałam z rozdziału :D te sanki to mnie powaliły..:))
OdpowiedzUsuńa co do twojego pytania to nie mam zielonego pojecia kto mógł przybyć..:)